SBB ma zamiar wywrócić zawód konduktora do góry nogami. Według nowego założenia, osoby pracujące na tym stanowisku będą musiały poświęcić więcej czasu pasażerom. Takie zmiany zakłada projekt, który ma wejść w życie w 2020 roku. Klienci chcą być bowiem lepiej informowani o opóźnieniach, zakłóceniach podróży i wyjątkowych sytuacjach. Te funkcje obejmą więc dzisiejsi konduktorzy, co jednak nie znaczy, że całkowicie zrezygnują ze sprawdzania biletów. Nowy projekt ma na celu zwiększyć obecność i widoczność personelu pociągu. Takie rozwiązanie testowano w ostatnich miesiącach w Genewie i Zurychu. Wyniki tych testów mają wpłynąć na ustalenie zakresu obowiązków w zawodzie. Możliwe jest także, że zniknie podział konduktorów na obsługujących połączenia dalekobieżne i regionalne. Znaczy to, że będą mogli przeprowadzać kontrole losowe w obydwóch rodzajach połączeń. Nowy podział obowiązków umożliwi też kontrolę jednego składu przez kilku pracowników. Priorytet będzie jednak stanowić pomoc pasażerom i rozwiązywanie problemów związanych z podróżą – również w obrębie dworca.
Podstawowe założenia pracy konduktora pozostaną jednak bez zmian – np. pociagi wciąż będą potrzebowały kierownika. Sporą część obowiązków przejmą jednak komputery. Kontrolerzy już teraz pracują przy pomocy smartfonów, z czasem ich udział zwiększy się jeszcze bardziej.
Personel obawia się, że wskutek wejścia projektu w życie warunki pracy ulegną znacznemu pogorszeniu. Pracownicy nie chcą, by podczas jazdy na pokładzie pociągu znajdowało się mniej niż dwóch kontrolerów. Do SBB wpłynęły już dwie petycje w tej sprawie, które podpisały setki osób. Związki zawodowe zapowiedziały walkę o to, by warunki pracy pozostały tak atrakcyjne, jak dotychczas.
Źródło: 20min.ch