W ubiegłych latach wzrosła liczba austriackich browarów. Powstaje bardzo wiele małych oraz mikrobrowarów. W 2015 roku po raz pierwszy w historii zdarzyło się, że Dolna Austria posiadała więcej browarów od Austrii Górnej – co prawda różnica jest minimalna, bo wynosi aż jedno przedsiębiorstwo, ale fakt pozostaje faktem. Jeśli jednak chodzi o bardziej rozbudowane warzelnie piwa, Austria Górna z 30 przedsiębiorstwami pozostaje niepokonana.
Aktualnie na terenie Austrii funkcjonuje 214 browarów – o 16 więcej niż przed niemal trzema laty. Ponad połowa z nich należy do zajazdów i gospód. Najnowsze dane pochodzą z nowej statystyki utworzonej przez Związek Browarów Austriackich. Również w Niemczech zwiększyła się ilość małych browarów, choć – inaczej niż w Austrii – tam apetyt na piwo zaczyna spadać. Największą ilość niemieckich browarów znajdziemy w Bawarii, gdzie mieści się blisko połowa z 1 388 przedsiębiorstw z tej branży.
W skali UE odnotowano powstanie 900 nowych warzelni piwa od roku 2013. W sumie w Europie znajdziemy 6 500 browarów. Każdy obywatel UE wydaje średnio 200 euro na piwo, informują europejskie ankiety Brauerlobby. Austria jest jednym z państw, które zdecydowanie zawyżają statystyki, ponieważ jej przeciętny mieszkaniec konsumuje 105 litrów trunku rocznie. Poza tym, w Austrii podatek od piwa jest wyższy niż w innych państwach.
Podczas gdy spożycie piwa w Niemczech spadło w zeszłym roku o 0,7 procent, Austria może pochwalić się 0,8-procentowym wzrostem.
W 2015 austriacki przemysł piwny wyprodukował w ciągu roku 9,29 mln. hektolitrów piwa – o 0,6 procent więcej niż zwykle w sklai roku. Zapotrzebowanie krajowe wynosiło 8,56 mln. hektolitrów, resztę przeznaczono na eksport, który zmniejszył się o 1,2 procent. Spadek o jedną czwartą odnotowano w eksporcie do Niemiec.
Mimo pozornej euforii związanej z rozwojem rynku piwa, sytuacja nie jest tak różowa, jakby mogło się wydawać – twierdzi szef Związku Browarów Siegfried Menz. Czasy, w których klienci kupowali ogromne ilości piwa, odchodzą do przeszłości, natomiast sprzedaż w gastronomii nie ucierpiała bynajmniej przez kasy fiskalne, lecz koszty produkcji, które przekraczają możliwości finansowe gospód.
Źródło: Kurier