Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami austriacki rząd zamierza począwszy od 2019 roku wprowadzić tzw. indeksację zasiłków. Oznacza to, że wysokość zasiłku Familienbeihilfe dla dzieci mieszkających w Polsce będzie dopasowana do wysokości świadczeń w Polsce. Fakt, że rodzice takiego dziecka pracują w Austrii, płacą tam podatki oraz odprowadzają składki będzie bez znaczenia. Gabinet Sebastiana Kurza zmiany zamierza przepchnąć przez parlament już w drugim półroczu bieżącego roku.
Zapowiedzi rządzących nie spodobały się Komisji Europejskiej, która wielokrotnie podkreślała, że takie działanie to dyskryminacja mobilnych pracowników. Nie może więc dziwić, że wobec placów Sebastiana Kurza, natychmiast po uchwaleniu kontrowersyjnego pakietu ustaw, KE zamierza zbadać je pod kątem zgodności z europejskim prawem. Groźby ze strony unijnej Komisarz ds. socjalnych Marianne Thyssen nie robią jednak na Austriakach większego wrażenia. Minister rodziny Juliane Bogner-Strauß (ÖVP), twierdzi, że pakiet ustaw jest zgodny z prawem europejskim. W tym samym tonie wypowiada się Norbert Hofer z FPÖ. Z kolei austriacka opozycja ostrzega przed daleko idącymi skutkami. Indeksacja może bowiem na ilość pracowników z innych krajów Unii, bez których trudno sobie wyobrazić np. personel szpitalny czy branżę opieki.
Rządzący upatrują w programie przede wszystkim okazję do oszczędności – w 2016 roku Austria wypłaciła bowiem aż 273 mln euro na 132.000 dzieci mieszkające poza granicami kraju. Największym beneficjentem obecnych przepisów są dzieci mieszkające na Węgrzech, które otrzymały aż 80 mln euro. Z kolei 38 mln euro trafiło do rodziców pracujących w Austrii, wnioskujących o Familienbeihilfe na dzieci przebywające na stałe w Polsce. Austriackie ministerstwo rodziny szacuje, że dzięki indeksacji udałoby się zaoszczędzić około 100 mln euro.