W piątek policja udała się do popularnego lokalu Meinl am Graben, gdzie sprzedawany był poncz. W sumie zgromadziło się tutaj 30 osób przebywających częściowo w lokalu, a częściowo na zewnątrz. Co więcej, goście nie utrzymywali bezpiecznej odległości. Złożono doniesienie na właściciela, policja interweniowała i posypały się mandaty.
Dzień wcześniej około 70 członków wiedeńskiego stowarzyszenia absolwentów szkoły wyższej spotkało się w piwnicy na Schlösselgasse w Wiedniu-Josefstadt. Posypały się mandaty.
Co ciekawe, podobne wydarzenie miało miejsce już w pierwszy dzień tzw. totalnego lockdownu. Pomimo obowiązku zamknięcia lokali gastronomicznych dla klientów stacjonarnych i zakazu palenia, bar szisza był otwarty, a w środku przebywało 20 osób.
Wygląda więc na to, że w lockdownie austriaccy policjanci mają pełne ręce roboty. Tylko od wtorku wystawiono 796 mandatów. Najwięcej w stolicy kraju, a najmniej w Voralbergu. Kontrole i mandaty nie powinny jednak nikogo dziwić, bowiem kilka dni temu zapowiadał je minister spraw wewnętrznych, Karl Nehammer.
Źródło: oe24