Pierwsze siedem miesięcy bieżącego roku wykazało, że ludzie są coraz bardziej chętni do prowadzenia własnego biznesu. Niestety nie wszystkie sektory gospodarki dobrze zniosły pandemię i w części branży raczej notuje się spadki liczby firm niż wzrosty. Do tej grupy zaliczają się przede wszystkim zakłady stolarskie i restauracje.
W porównaniu z rokiem poprzednim zanotowano wzrost nowych przedsiębiorstw o 16%. Od stycznia do lipca wykazano 30 817 nowych przedsiębiorstw. Informację tą przedstawiła firma konsultingowa „Dun & Bradstreet”. Okres niepewności związany z pandemią nie przyczynił się do rezygnacji z planów na biznes. Jednak mimo ciągłego wzrostu liczby zakładanych firm, w lipcu odnotowano mały spadek liczby rejestracji. Było ich bowiem 4435. W porównaniu z 2020 rokiem oznacza to spadek o 2%.
Coraz więcej firm
Wzrost liczby nowych działalności odnotowano zwłaszcza w Szwajcarii Centralnej i Ticino. W obu przypadkach wynosi on około 20%. Ogólnie w ciągu siedmiu miesięcy roku 2021 we wszystkich częściach kraju, więcej osób podjęło decyzję o założeniu działalności gospodarczej niż wcześniej. Szczególnie popularne stało się zakładanie firm m.in. w dziedzinie doradztwa żywieniowego.
Każdy, kto zdecyduje się na założenie działalności gospodarczej, typu własny warsztat stolarski czy prowadzenie restauracji, musi liczyć się z tym, że istnieje duże prawdopodobieństwo bankructwa. Te firmy wliczają się do grupy najbardziej narażonych na zamknięcie. Porównując sytuację branży hotelarskiej z rokiem 2020, można zauważyć lekki wzrost bankructw. W tym roku do lipca było ich 275 (o 23 więcej). Sytuacja zakładów rzemieślniczych jest podobna do roku ubiegłego.
Działalności związane z przemysłem drzewnym i meblarskim zanotowały większy wzrost nawet od branży zdrowotnej. To jednak nie oznacza, że prowadzenie działalności w tym obszarze należy do łatwych. Prawdopodobieństwo zamknięcia firmy w tym sektorze jest o 2,4 wyższe niż średnia dla wszystkich sektorów w Szwajcarii.
Fala upadłości dopiero przed nami
Mniej upadłości za to więcej Start-upów. Taką sytuację można zauważyć od czasu pandemii. Istniały obawy, że może dojść do bankructw na dużą skalę, jednak to się na razie nie potwierdziło. Christian Wanner (Dun & Bradstreet) uważa, że to właśnie dzięki pomocy udzielonej w czasie pandemii, firmy były w stanie przetrwać nawet w najgorszej dla nich sytuacji. Nazywa je przedsiębiorstwami „zombie”, które bez tych środków już dawno by nie istniały. Jego zdaniem, w ciągu kolejnych kilku miesięcy te firmy ogłoszą bankructwo.
Źródło: blick