Przypomnijmy – dortmundczycy w 3 serii spotkań Champions League wygrali na wyjeździe z hiszpańską FC Sevilla 4-1, a Bawarczycy rozbili u siebie czeską Viktorię Pilsno 5-0 i z kompletem punktów przewodzą w swojej grupie. Jak się okazało w pojedynku między sobą żadnej z drużyn już tak łatwo się nie grało. Mecz głównych kandydatów do tytułu mistrzowskiego był wyrównany i zakończył się remisem 2-2.
Goretzka napoczął, Modeste skończył
Przez około godzinę gry lepsze wrażenie sprawiali goście, którzy w 33 minucie objęli prowadzenie, kiedy zagranie Musiali na gola zamienił Goretzka. Od tego momentu Bawarczycy czuli się pewniej i co za tym idzie grali jeszcze ofensywniej. Fakt ten w 53 minucie spuentowali zdobyciem drugiego gola autorstwa Sane (asysta Musiala). W tym momencie wydawało się, że monachijczycy wygrają to spotkanie, bo nie zwykli wypuszczać z rąk 2-bramkowej przewagi. Borussia jednak nie złożyła broni. Nie mając nic do stracenia rzuciła się do ataku i w 74 minucie po zagraniu Modeste, Maoukoko strzelił kontaktowego gola dla BVB. Trafienie to dodało dortmundczykom nie tylko sił, ale i przekonania w możliwość odwrócenia losów spotkania. W efekcie podopieczni Edina Terzica zaczęli oblegać bramkę FCB. Przyjezdni jednak dobrze się bronili, a momentami szczęśliwie. Stawali się jednak coraz bardziej nerwowi, co w 90 minucie zakończyło się czerwoną kartką dla ofensywnego rozgrywającego Bayernu, Comana. Do tego arbiter spotkania do regulaminowego czasu gry dodał pięć minut. Pięć minut nadziei dortmundczyków na wyrównanie i owe pięć minut wykorzystali. Dokładnie w 90+5 minucie po dośrodkowaniu Schlotterbecka, Modeste uderzeniem głową wyrównał na 2-2 i ustalił wynik hitu 11 kolejki. W ten sposób Borussia Dortmund przerwała z monachijczykami serię 7 ligowych porażek. Jednak na pokonanie FCB w 1.Bundeslidze czeka już od 10. listopada 2018 roku.
„Czerwone Byki” znów zawiodły
Wciąż rozczarowuje czwarty zespół poprzedniego sezonu – RB Leipzig. Saksończycy w minionej kolejce nieoczekiwanie stracili dwa punkty w Mainz, gdzie zaledwie zremisowali 1-1 z przeciętnym 1.FSV. Gospodarze od początku meczu bez kompleksów atakowali i na przerwę schodzili prowadząc zasłużenie 1-0. Gola dla Moguncji po zagraniu Stacha zdobył w 45 minucie Ingvartsen. Po zmianie stron przyjezdni grali bardziej zdecydowanie i ofensywniej. Dzięki temu na 10 minut przed końcem potyczki strzelili wyrównującą bramkę, którą strzałem głową po dośrodkowaniu Halstenberga na swoim koncie zapisał Nkunku. Mainz zatem pozostaje w obecnych rozgrywkach bez wygranej na własnym terenie i od 4 kolejek czeka na wywalczenie kompletu oczek. „Czerwone Byki” z kolei nie wygrały jeszcze w obecnych rozgrywkach na wyjeździe, co na pewno nie pomaga temu zespołowi wskoczyć do czołówki tabeli walczącej o medale.
Remisem 1-1 zakończył się również bój w Augsburgu, gdzie gospodarze podejmowali VfL Wolfsburg. Przed meczem trudno było wskazać faworyta. Wielu fachowców stawiało na remis i jak się okazało miało rację. Augsburgczycy rozpoczęli potyczkę od zdecydowanego natarcia, ale na przerwę schodzili przegrywając 0-1. Goście bowiem skutecznie się bronili i w odpowiednim momencie zaatakowali, obejmując dzięki temu prowadzenie. Konkretnie w 27 minucie, kiedy zagranie Baku na gola dla „Wilków” zamienił Gerhardt. Po zmianie stron defensywa VfL nie była już tak szczelna, bo w 55 minucie Gumnemu udało się zdobyć dla FCA bramkę, jak się okazało na wagę remisu. Augsburg zatem do 4 przedłużył serię bez ligowej porażki, ale stracił pierwsze punkty po 3 wygranych z rzędu, a z VfL wygrał w 1.Bundeslidze tylko raz w minionych 10 spotkaniach. Wolfsburg natomiast w 4 ostatnich meczach w niemieckiej ekstraklasie przegrał tylko raz, ale nie rozpieszcza swoich kibiców, grając nudny, defensywny futbol.
Fuellkrug znów trafił
Coraz lepiej prezentuje się beniaminek rozgrywek – Werder Bremen, a przede wszystkim jego bardzo groźny duet napastników – Ducksch (znakomicie asystuje) oraz najskuteczniejszy obecnie piłkarz w niemieckiej ekstraklasie – Fuellekrug. Obaj snajperzy w minionej serii spotkań poprowadzili team z nad Wesery do wygranej 2-1 na trudnym terenie w Sinsheim z TSG 1899 Hoffenheim. Obaj też wpisali się na listę strzelców. Pierwszy w 18 minucie wyprowadził bremeńczyków na prowadzenie, finalizując zagranie Fuellkruga, który z kolei w 87 minucie strzelił dla Werderu z rzutu karnego zwycięską bramkę za faul na Weiserze. Miejscowi choć częściej strzelali na bramkę (17-8) zdołali w tym meczu tylko raz umieścić piłkę w siatce gości. Sztuka ta udała się Dabburowi w 32 minucie (asysta Geigera). „Zielono-biali” wygrali zatem w niemieckiej ekstraklasie z „Hoffe” pierwszy raz od 4 potyczek. Jednocześnie Werder do 3 przedłużył serię bez ligowej porażki, zwyciężając w tym czasie 2-krotnie. TSG z kolei od 3 kolejek czeka na wygraną, zdobywając w tych potyczkach tylko dwa punkty.
W przeciwieństwie do Werderu nie popisał się drugi z tegorocznych beniaminków rozgrywek – FC Schalke 04. Team, z Gelsenkirchen uległ bowiem w Leverkusen aż 0-4. Gospodarzy do tego meczu poprowadził nowy trener, słynny Xabi Alonso,, który w minionym tygodniu na tym stanowisku zmienił Gerardo Soane. „Aptekarze” od pierwszych minut spotkanie zdecydowanie przeważali, a swoją dominację po raz pierwszy podpisali zdobyciem gola w 38 minucie, kiedy po zagraniu Andricha do siatki gości piłkę skierował Diaby. 180 sekund później po akcji Diaby, Frimpong podwyższył na 2-0. Po zmianie stron nadal trwała nawałnica gospodarzy, którzy w 53 minucie prowadzili już 3-0, a na listę strzelców ponownie wpisał się Frimpong i znów asystował mu Diaby. Od tego momentu miejscowi zwolnili, pilnowali korzystnego dla siebie wyniku i czekali na moment, w którym mogą skutecznie skontrować. Moment taki nastąpił w 90 minucie, kiedy po podaniu Adli, Paulinho ustalił wynik zawodów na 4-0 dla Bayeru 04. Xabi Alonso mógł zatem świętować swój udany debiut w roli szkoleniowca „Farmaceutów”, którzy wygrali pierwszy ligowy mecz od 4 kolejek. FC Schalke natomiast poniosło 3 z rzędu porażkę o ligowe punkty, a na pokonanie Leverkusen w meczu 1.Bundesligi czeka od 7 pojedynków. Dokładnie od 25. lutego 2018 roku.
Sensacja w Bochum
Mało kto spodziewał się, że outsider tabeli – VfL Bochum pokona u siebie Eintracht Frankfurt i odniesie pierwsze ligowe zwycięstwo w bieżącym sezonie, a jednak! W Bochum doszło do sensacji. Team z Zagłębia Ruhry przeciwstawił lepiej wyszkolonym technicznie gościom z Hesji ogromne serce do walki i nieustępliwość. Mimo to po pierwszej bezbramkowej połowie sądzono, że w drugich 45 minutach frankfurtczycy poradzą sobie z VfL. Tak się jednak nie stało. W 71 minucie gospodarze przeprowadzili atak, który otworzył wynik spotkania, bo podanie Foertsera na bramkę dla VfL zamienił P. Hofmann. „Orły” po stracie gola rzuciły się do ataku, chcąc jak najprędzej wyrównać i… W 87 minucie przegrywały już 0-2. Tym razem po zagraniu Foerstera, defensor Eintrachtu, Ndicka wepchnął piłkę do własnej siatki. Wynik spotkania ustalił natomiast w 90+1 minucie najlepszy zawodnik tego pojedynku – Foerster, puentując akcję Antwi-Adjei. Frankfurt zatem licząc mecze w Lidze Mistrzów i w niemieckiej ekstraklasie poniósł pierwszą porażkę od 5 spotkań, z których wygrał 4.
Klęski 2-5 w Moenchengladbach z miejscową Borussią doznało 1. FC Koeln, choć do 45 minuty nic nie wskazywało na tak wysoką przegraną „Kozłów”. Miejscowi w 27 minucie za sprawą Friedricha (asysta J. Hofmanna) objęli prowadzenie, ale dobrze prezentujący się kolończycy wyrównali 3 minuty później uderzeniem z rzutu karnego Kainza. Zwrot nastąpił w pierwszej minucie doliczonego czasu gry pierwszej połowy (45+1 minuta), kiedy Kainz w polu karnym własnego zespołu sfaulował rozgrywającego Borussii – J. Hofmanna. Arbiter podyktował rzut karny dla gospodarzy, a do tego pokazał czerwoną kartkę Kainzowi, który musiał opuścić plac gry. „Jedenastkę” na drugą bramkę dla Moenchengladbach zamienił Bensebaini i pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem, „Źrebaków” 2-1. Dwie minuty po przerwie było już 3-1, bo zagranie Weigla na gola zamienił Stindl. 1.FC Koeln jednak, pomimo że grało w dziesiątkę próbowało nawiązać równorzędna walkę z rywalem. Zapłaciło za to jednak w 71 minucie utratą 4-tej bramki, którą po podaniu J. Hofmanna strzelił Bensebaini. Dopiero w tym momencie Borussia zwolniła. Fakt ten w 83 minucie wykorzystali przyjezdni, a dokładnie – Huseinbasic po strzale którego goście przegrywali 2-4. Ostatnie słowo w tym spotkaniu należało jednak do podopiecznych Daniela Farke. Konkretnie do Thurama, który w ostatnich sekundach pojedynku (90+1) po zagraniu Plea ustalił wynik zawodów na 5-2 dla Borussii, która pokonała kolończyków po serii 3 ligowych porażek.
Lider górą w Stuttgarcie
Nie zawiódł przodownik tabeli – 1. FC Union Berlin. „Żelaźni” w minionej serii spotkań po punkty wybrali się do Stuttgartu, gdzie zwyciężyli 1-0 i umocnili się w fotelu przodownika stawki. Pierwsza odsłona nie zachwyciła, oba teamy grały zbyt ostrożnie i zachowawczo. Po przerwie mecz się ożywił, ale też zaczęto grać na granicy przepisów. Dlatego „posypały” się żółte kartki, w tym czerwona, którą w 83 minucie ujrzał napastnik gospodarzy – Guiarassy. Wcześniej jednak, bo w 77 minucie ekipa z Berlina objęła prowadzenie, kiedy po dośrodkowaniu Giesselmanna, Jaeckel uderzeniem głową umieścił piłkę w siatce VfB. 120 sekund później mógł być remis 1-1. Tak się jednak nie stało, bo po strzale Mavropanosa futbolówka zatrzymała się na słupku bramki gości. VfB Stuttgart pozostaje zatem jedyną drużyną w bieżącym sezonie 1.Bundesligi, która nie zaznała smaku zwycięstwa. Do tego ekipa ze Szwabii nigdy w historii pierwszoligowych potyczek (5 spotkań) nie pokonała 1.FC Union.
Remisem 2-2 zakończył się natomiast mecz w Berlinie, gdzie inny stołeczny team – Hertha BSC podejmowała SC Freiburg. Wyżej notowani w tabeli goście uchodzili za faworyta tej konfrontacji. Oni też pierwsi skutecznie zaatakowali, obejmując w 22 minucie prowadzenie, kiedy akcję Doana właściwie spuentował Kyereh. „Stara Dama” po stracie gola grała agresywniej i ofensywniej. Dzięki temu w 34 minucie wywalczyła rzut karny (za zagranie ręką), który na wyrównującą bramkę zamienił Lukebakio, a jego zespół zachęcony powodzeniem nadal grał odważnie. Taktyka ta przyniosła w 61 minucie miejscowym drugie trafienie, bo po zagraniu Richtera, Serdar umieścił piłkę w siatce SCF i berliński team nieoczekiwanie objął prowadzenie 2-1. Badeńczycy jednak nie złożyli broni. Rzucili się do natarcia, które przyniosło im w 78 minucie wyrównującego gola na 2-2. Jego autorem był Schade, a asystentem Keitel. Dzięki temu freiburgczycy licząc mecze w 1.Bundeslidze i w Lidze Europy są niepokonani od 10 pojedynków, z których 7 rozegrali w niemieckiej ekstraklasie. Hertha BSC natomiast do 5 przedłużyła serię bez porażki, ale 4 ostatnie spotkania zremisowała.
Dokumentacja kolejki:
Hoffenheim – Bremen 1-2 (1-1)
Leverkusen – Schalke 04 4-0 (2-0)
Mainz 05 – Leipzig 1-1 (1-0)
Bochum – Frankfurt 3-0 (0-0)
Augsburg – Wolfsburg 1-1 (0-1)
Dortmund – Muenchen 2-2 (0-1)
M’gladbach – Koeln 5-2 (2-1)
Hertha BSC – Freiburg 2-2 (1-1)
Stuttgart – Berlin 0-1 (0-0)
Tabela:
Berlin 9 20 16-6
Freiburg 9 18 14-8
Bayern 9 16 25-8
Dortmund 9 16 13-12
Bremen 9 15 20-14
M’gladbach 9 15 16-12
Hoffenheim 9 14 14-10
Frankfurt 9 14 16-16
Koeln 9 13 16-15
Augsburg 9 13 9-13
Leipzig 9 12 14-13
Mainz 05 9 12 9-13
Wolfsburg 9 9 9-15
Hertha BSC 9 8 10-12
Leverkusen 9 8 13-16
Schalke 04 9 6 10-21
Stuttgart 9 5 9-14
Bochum 9 4 8-23
Program następnej kolejki:
Schalke 04 – Hoffenheim
Frankfurt – Leverkusen
Wolfsburg – M’gladbach
Stuttgart – Bochum
Bremen – Mainz 05
Leipzig – Hertha BSC
Koeln – Augsburg
Berlin – Dortmund
Muenchen – Freiburg