Szop pracz przegryzł 1,1 tys. kilowoltowy transformator wywołując zwarcie. Chwilę później głośny huk i jasny błysk światła obudził ogrom osób z przeróżnych dzielnic miasta. Tej nocy policja otrzymała kilkaset telefonów zaniepokojonych mieszkańców Berlina.
Rzecznik zakładu energetycznego Vattenvall nie był w stanie wytłumaczyć, jak szop dostał się na teren elektrowni. „Nasz zakład jest dobrze zabezpieczony”. Specjalnie powołana grupa ekspertów ma teraz za zadanie rozwiązać zagadkę. O dziwo, szop nie tylko przeżył nocną wycieczkę, ale i pozostaje jak dotąd nieuchwytny dla myśliwych oraz przedstawicieli Towarzystwa Ochrony Przyrody.
Źródło: kurier.at