Podwójna moralność? Tak uważa autor raportu Dominik Enste, który zauważył, że obywatele często krytykują polityków za to, że mało robią a przedsiębiorców za skandaliczne warunki i śmieciowe umowy pracy. Gdy sprawa dotyczy własnego gospodarstwa domowego zapomina się o własnych apelach a dla wielu jest wręcz oczywistym, że przykładowo pomocy domowej nie przysługuje prawo do urlopu czy wypłacania pensji w trakcie choroby.
Zgodnie z szacunkami instytutu, tylko 350.000 osób z około 2,7 do 3 milionów pracowników (m.in. sprzątaczki, niańki, ogrodnicy) jest zatrudnionych legalnie np. na zasadach drobnego etatu a ich pracodawcy odprowadzają składki na ubezpieczenie. Praca “na czarno” dotyczy w dużej mierze emerytów i rencistów albo studentów. Oczywiście tylko nieliczni mają odwagę się do tego przyznać. Zgodnie z wynikami ankiety z 2013 roku tylko 2% pytanych potwierdziło, że pracowało na czarno. 27% przyznało z kolei, że zna kogoś kto nie jest zatrudniony legalnie.
Powodów dla których praca “na czarno” może się wydawać atrakcyjna, jest kilka. Zgodnie z analizami IW zaliczają się do tego wysokie składki na ubezpieczenie oraz gąszcz zasad, których trzeba przestrzegać. Sprawy nie można jednak sprowadzać tylko i wyłącznie do lenistwa. Kluczową rolę bardzo często odgrywa bowiem pieniądz i motywacja do zarobienia po prostu jak najwięcej.
Źródła: tagesschau