Podróżujący koleją w Niemczech mogą spać spokojnie do 7 stycznia. Do tego czasu pociągi Deutsche Bahn będą kursować normalnie – chyba, że pojawią się utrudnienia spowodowane burzami, powodziami, robotami drogowymi i potencjalnie chaosem śnieżnym. Związek zawodowy maszynistów GDL obiecał wcześniej kilkakrotnie w obecnym sporze płacowym, że nie będzie ponownie strajkować w okolicach Bożego Narodzenia i Sylwestra, aż do 7 stycznia włącznie. Ale co będzie później?
GDL chce strajkować do pięciu dni z rzędu
Święta Bożego Narodzenia już minęły, a 8 stycznia 2024 roku zbliża się wielkimi krokami. Czy ten dzień będzie początkiem prawdziwego mega-strajku w Deutsche Bahn? Wciąż nie jest to jasne. Ale jedno jest prawie pewne: jeśli Deutsche Bahn nie pójdzie na ustępstwa w obecnym sporze płacowym, GDL i jej lider Claus Weselsky ponownie rozpoczną strajk. Tym razem strajk ma potrwać kilka dni. Może to być nawet pięć dni z rzędu. „Będziemy strajkować od trzech do maksymalnie pięciu dni” – zapowiedział Weselsky przed świętami Bożego Narodzenia. Nie jest jednak jeszcze jasne, kiedy dokładnie rozpocznie się strajk i jak długo potrwa.
Bezterminowy strajk na kolei nie dojdzie do skutku, przynajmniej na razie
Jest także dobra wiadomość dla podróżujących koleją – przynajmniej na razie nie będzie bezterminowego strajku. „Wywołanie bezterminowego strajku nie byłoby właściwe ze względu na klientów i konsekwencje ekonomiczne” – powiedział Weselsky. Początkowo obawiano się tego po głosowaniu, w którym wyraźnie opowiedziano się za dłuższą akcją protestacyjną. Jednak, przynajmniej na razie, Weselsky najwyraźniej nie chce uciekać się do tego ekstremalnego środka.
Ale nawet strajk trwający „tylko” trzy dni z rzędu byłby ogromny w skutkach. Transport kolejowy w Niemczech zostałby praktycznie sparaliżowany. Miliony osób dojeżdżających do pracy i podróżnych, którzy polegają na kolei, musiałyby szukać alternatyw.
Kolej kontra GDL: znaki wskazują na eskalację
Problemem jest fakt, że Deutsche Bahn i GDL są daleko od ewentualnego porozumienia w obecnym sporze płacowym. Negocjacje trwają od początku listopada. GDL próbowała już zwiększyć presję na stronę pracodawcy poprzez dwa strajki ostrzegawcze. Nie doszło jednak do zbliżenia.
Następnie Weselsky ogłosił, że negocjacje zakończyły się niepowodzeniem po drugiej rundzie. Największym punktem spornym jest redukcja tygodniowego czasu pracy dla pracowników zmianowych z 38 do 35 godzin przy pełnym wynagrodzeniu. Kolej uważa to za nierealne. W związku z tym fronty zaostrzyły się, a znaki wskazują obecnie na eskalację.
Źródło: 24rhein