Doświadczył tego także Josef P., którego historię opisuje gazeta Heute. Czekając na pociąg do domu, stanął przed nim pewien człowiek, w wieku około 30 lat z tureckimi korzeniami – czytamy w artykule na heute.at. Nieznajomy opowiedział swoją smutną historię, z której wynikało, że brakuje mu 20 euro na bilet, by odwiedzić chorą matkę w Bregencji. „Było mi go szkoda, ponieważ sam wyglądał na potrzebującego pomocy. Był blady i miał popsute zęby”.
Pomimo to Josef P. chciał dowodu potwierdzającego brak pieniędzy nieznajomego. Dopiero gdy zobaczył, że bankomat odrzuca kartę nieznajomego, przekonał się, że pieniądze są mu faktycznie potrzebne. Wręczył mu więc banknot. Mężczyzna był bardzo zdumiony, podziękował i szybko zniknął. Dopiero po chwili Josef P. zrozumiał, że został oszukany. Dotarło do niego, że nie ma żadnej ciężko chorej matki w Bregencji, a swoich 20 Euro już pewnie nigdy nie ujrzy.
Chciał więc złożyć donos na policji, ale powiedziano mu, że nie doszło do żadnego przestępstwa. „Dla takich przypadków nie prowadzimy żadnych statystyk. Pytanie innych o pieniądze, opowiadając nieprawdziwą bajeczkę, nie jest nielegalne. Oczywiście takie zachowania nie są w porządku, jednakże takie osoby nie mogą być oskarżone. Nie ma na ku temu podstawy prawnej” – potwierdza rzeczniczka policji, Irina Steirer. Na pytanie, czy takie sytuacje zdarzają się często, odpowiada rzecznik prasy ÖBB Roman Haslinger: „Takie sytuacje nie należą do rzadkości. Jednak nie jest to rozpowszechnione do takiego stopnia, aby wzbudzało niepokój”.
Wprawdzie konwencja praw człowieka nie zabrania pytania innych o pieniądze, jednak agresywne, zorganizowane prośby z wykorzystaniem dzieci są zabronione. Do tego musi być mowa o pojedynczych przypadkach. Kiedy ktoś regularnie prosi i wyłudza pieniądze od innych, zachodzi podejrzenie przestępstwa.
Źródło: heute.at