Szukaj
Close this search box.
  • Polski
  • Українська

Złoty rynek, złote czasy

Wywiad z Guido Vreulsem

Część II

Na wstępie w wielkim skrócie przybliżyliśmy początki i problemy, z jakimi borykały się agencje pracy w Polsce, natomiast w drugiej części wybiegamy w przyszłość – co czeka tę branżę w najbliższych latach. W tym celu do rozmowy zaprosiliśmy eksperta w tej dziedzinie – Guido Vreulsa, byłego menedżera, a obecnie doradcę komercyjnego firmy OTTO, jednej z najbardziej znanych w Polsce agencji pracy, z którym rozmawia Krzysztof Świerc.

 

Krzysztof Świerc: W pierwszej części rozmowy na temat przeszłości i teraźniejszości agencji pracy na polskim rynku wspomnieliśmy, że na przestrzeni lat firmy te mocno się sprofesjonalizowały. Czy to oznacza, że o swoją przyszłość mogą być spokojne?

Guido Vreuls: Pytanie, co będzie dalej z agencjami pracy, zadaliśmy sobie już lata temu i dlatego zdecydowaliśmy się wówczas wykonać specjalistyczne badania rynku. Zdawaliśmy i zdajemy sobie sprawę z faktu, że w ekonomii rządzi zasada siedmiu lat dobrych i siedmiu złych. Obecnie cieszymy się, bo jesteśmy w owocnym okresie, ale za dwa, trzy lata nastąpi kryzys. Nie wiem dzisiaj jaki – duży, czy mały, ale na pewno tak się stanie, bo tak to funkcjonuje i w związku z tym trzeba się do takiej sytuacji odpowiednio przygotować. Tak też kilka lat temu postąpiliśmy, zdając sobie jednocześnie sprawę, że właśnie praca tymczasowa organizowana przez agencje pracy jest typowym barometrem dla gospodarek. Jeśli bowiem agencje notują w danym roku gorsze wyniki w stosunku do roku poprzedniego, to jest oczywiste, że nadchodzi kryzys. W okresie, o którym wspomniałem na wstępie, tak postąpiliśmy, a co za tym idzie – potrafiliśmy się stosownie przygotować na „chudsze” lata.

 

Wspomniał Pan o tym, że agencje pracy są swoistym barometrem gospodarczym, na czym to w praktyce polega?

Mówiąc wprost, jeśli firmy w danym momencie nie mają tyle pracy co wcześniej, powiedzmy rok temu, to w pierwszej kolejności zwalniają tak zwanych pracowników elastycznych, czyli tych, którzy nie są zatrudnieni na stałe. Wiem, o czym mówię, bo taki moment już przeżyliśmy i wówczas duże przedsiębiorstwa niemal z dnia na dzień podziękowały za pracę 100–300 osobom! W takich sytuacjach rozpoczyna się ciężka walka dla agencji pracy, ale walka nie o ludzi, jak dotąd, lecz o pozyskanie klientów, a więc firm, dla których moglibyśmy rekrutować pracowników. Do tego trzeba się też umiejętnie przygotować i oczywiście zmniejszyć rekrutację. Dlatego w latach 2005–2010 w trakcie trwającego wówczas kryzysu agencje pracy między innymi rejestrowały pracowników tylko do godz. 13.00. Działo się tak dlatego, że nie mieliśmy większych potrzeb, firmy nie zatrudniały, przez co decydowaliśmy się tylko na najlepszych i najbardziej potrzebnych fachowców.

 

Ale po 2011 wszystko zaczęło wracać do normy?

Zacznijmy od tego, że w okresie kryzysu, agencje pracy nie wpadają w jakiś nieprawdopodobny dołek ekonomiczny czy finansowy. One wówczas po prostu mniej zarabiają niż w chwilach koniunktury, ale… Po wspomnianym 2011 roku i na bazie naszych badań oraz przewidywań demograficznych wiedzieliśmy, że nawet jeśli jeszcze jest trudno, to nadal jesteśmy bardzo potrzebni na rynku, bo za chwilę, kiedy tylko koniunktura się poprawi, to w każdym kraju Europy, a zwłaszcza w Niemczech, Holandii czy Wielkiej Brytanii potrzebnych do pracy będzie mnóstwo ludzi. I nie pomyliliśmy się, bo do dzisiaj dokładnie tak jest! W zasadzie w żadnym obecnie kraju w Europie nie ma wysokiego bezrobocia. Ba, w Niemczech czy Holandii nigdy nie było potrzeba aż tylu pracowników co obecnie. Ba, jeszcze kilka lat temu w Polsce bezrobocie wahało się na poziomie 12–13 procent, a dzisiaj spadło do 7 procent, a w polskich miastach liczba osób bez pracy doszła nawet do poziomu zaledwie 3,5–4 procent.

 

Dzięki przeprowadzonym badaniom i znajomości sytuacji demograficznej wiedzieliście również, że społeczeństwa się starzeją, a co za tym idzie – trzeba szybko reagować…

Absolutnie tak i żadne „500+” tego nie zmieni. Owszem, „500+” jest super, bo zachęca do rodzenia dzieci, jednak te dzieci do pracy trafią za 18, 19 lat, a jak studiują, to za 25, 26 lat! Efekt jest taki, co też wynika z badań, że mamy problem, bo oznacza to, że kryzys w branży nadejdzie za 4, 5 lat. Szkoda, ale takie są fakty, bo to wskaźnik ludzki decyduje, czy nasza ekonomia ma się dobrze, czy też się kurczy. Na tej podstawie twierdzę, że agencje pracy nadal są bardzo potrzebne, wręcz niezbędne, bo pełnią na rynku bardzo ważną rolę.

 

Jeśli chodzi o Polskę, to łatwo dostrzec, że obecnie te agencje pracy, które jeszcze kilka lat temu specjalizowały się niemal wyłącznie w wysyłaniu Polaków do Niemiec czy Holandii teraz rekrutują pracowników do Polski z Ukrainy. Czy taki trend nadal będzie się rozwijał?

Oczywiście, bo swoje zadanie spełniają bardzo dobrze i skutecznie. Jest to wynik tego, że wcześniej zdobyły stosowne doświadczenie w wysyłaniu polskich pracowników na zachód Europy i dzięki temu teraz są w stanie ratować polski rynek pracy! I choćby z tego powodu proces ten będzie trwał dalej. Agencje pracy nadal będą bowiem wysyłać polskich pracowników, do Niemiec czy Holandii, ale tę lukę na polskim rynku będą wypełniać między innymi specjalistami z Ukrainy, Białorusi czy Tadżykistanu, Mołdawii bądź Gruzji. Tak, tak, z tych państw sprowadza już pracowników do Polski chociażby agencja OTTO.

 

Ale nie ulega wątpliwości, że agencje pracy działające w Polsce będą coraz bardziej się specjalizować.

Dokładnie tak i w konkretnych branżach będą się koncentrować na niszowych rynkach. Jedne będą wyszukiwać spawaczy, a inne opiekunek i opiekunów do dzieci, osób starszych, elektryków, monterów itd., a główny nacisk w najbliższych latach agencje pracy będą kładły na zatrudnianie osób dla polskich firm. Jeśli tego nie zrobią, to przegrają, a te, które tak postąpiły dzisiaj, bardzo dobrze sobie radzą, a przy tym paletę usług mają szerszą niż wcześniej.

 

Czy to oznacza, że polscy pracownicy nie będą już szukać zatrudnienia na zachodzie Europy?

Zacznijmy od tego, że aby w Polsce żyć na przyzwoitym poziomie, wystarczy już praca w Polsce i nie trzeba opuszczać kraju. Mieszkając we Wrocławiu, Poznaniu, Krakowie czy nawet w Opolu, jeśli chcemy pracować, to pracę znajdziemy i większość za wysokość zarobionej pensji jest w stanie się utrzymać, a jeszcze lepiej jest, jak pracuje mąż i żona. A zatem koniecznie dla pieniędzy wyjeżdżać już nie trzeba. Owszem, w Niemczech czy Holandii zarobisz dwa razy więcej niż w Polsce, ale to niesie z sobą inne koszty, w tym rozstania z rodziną, a zatem jest się nad czym zastanawiać. Tym bardziej że przez mnogość inwestycji w Polsce rosną również wynagrodzenia i to jest kolejny czynnik, który nie zachęca do wyjazdów. Na przykład we Wrocławiu, gdzie trwa boom inwestycyjny, kasjerki zarabiają już nawet 17–19 zł za godzinę pracy, a 10 lat temu było to zaledwie 5–6 zł za godzinę! Wniosek zatem nasuwa się sam: coraz mniej ludzi z Polski musi wyjeżdżać za pracą i coraz mniej wyjeżdża. A ci, co na taki krok się decydują, mają ku temu konkretne powody.

 

Na przykład?

Młodzież wyjeżdża w celu zdobycia doświadczenia za granicą i lepszego poznania języków. Poważną zachętą dla młodych ludzi do wyjazdów z Polski na zachód Europy jest też bardzo rozbudowany tam i wciąż zdecydowanie lepszy niż w Polsce system socjalny, zwłaszcza jeśli mówimy o Niemczech. Jednak jeszcze raz powtarzam, kwestia zarobienia pieniędzy nie jest już głównym celem. To z kolei powoduje, że agencje pracy w Polsce zaczynają mieć naprawdę bardzo poważne problemy ze znalezieniem odpowiednio wykwalifikowanych pracowników dla firm w Niemczech, Holandii, Belgii czy Wielkiej Brytanii.

 

Oznacza to, że nadchodzą ciężkie czasy dla agencji pracy w Polsce?

Absolutnie nie! Mamy obecnie złote czasy, bo istnieje złoty rynek i tak będzie jeszcze przez kilka najbliższych lat. Możemy bowiem nie tylko wysyłać pracowników z Polski, ale i sprowadzać do Polski. Efekt jest taki, że na przykład obecnie agencja pracy OTTO ma wzrost dochodów o 30 procent, a obrót tylko w Polsce (od red.: mowa o pracujących wyłącznie w polskich firmach) kształtuje się w wysokości 250 milionów złotych! Do tego najnowsze dane pokazują, że polski rynek rośnie błyskawicznie i potrzebuje coraz więcej rąk do pracy. Nie ma więc mowy o schyłku agencji pracy i mowy być nie może też w innych krajach Europy. Jak choćby w Holandii, gdzie agencje pracy funkcjonują od 60 lat i nie zamierzają stać się przeszłością, wręcz odwrotnie.

 

Udostępnij:
0 0 votes
Oceń artykuł
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Czy wobec trwającej epidemii niemiecki Finanzamt zmienił terminy dotyczące rozliczenia podatku z Niemiec? Na to i inne pytania związane z podatkami w Niemczech odpowiada Piotr Wietrzykowski z firmy Intertax24.

Czy do złożenia wniosku o Kindergeld jest potrzebny niemiecki numer PESEL? Dlaczego niektóre dokumenty dołączane

Przy okazji pytania nadesłanego przez Pana Adriana wyjaśniamy różnicę między niemieckim Steuernummer oraz Identifikationsnummer, radzimy

Zobacz również

Porady

© 2023 Digital Monsters Sp. z.o.o. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Korzystanie z portalu oznacza akceptację regulaminu.
Portal Punkt.media nie ponosi odpowiedzialności za wszelkiego rodzaju treści publikowane przez użytkowników.
Strona korzysta z cookies – możesz zmienić warunki przechowywania cookies w przeglądarce.