Jeszcze kilka lat temu popularnego grzańca piło się z papierowych kubeczków. Tymczasem dzisiaj często jest on podawany w prawdziwych dziełach sztuki. Zdarza się, że ludzie odwiedzają jarmarki tylko po to, by później uzupełnić swoją bogatą kolekcję świątecznych kubków. Czy zabieranie naczyń jest jednak legalne? Okazuje się, że założenie, że po opłaceniu kaucji (niem. Pfand) kubek należy do pijącego, nie do końca odpowiada prawdzie.
Specjaliści z zakresu prawa twierdzą bowiem, że zapłacenie kaucji nie jest równoznaczne z kupnem naczynia. Z punktu widzenia prawa, klient płaci bowiem stricte za grzane wino, a kubek ciągle należy do sprzedającego.
Po co więc płacić kaucję? Odpowiedź jest banalna – okazuje się, że jest to zabezpieczenie gwarantujące powrót naczynia do sprzedającego grzane wino w takim stanie, w jakim zostało ono wydane. Innymi słowy – każdy, kto zabiera kubek ze sobą z punktu widzenia federalnego prawa najzwyczajniej w świecie go kradnie.
Można więc zadać sobie pytanie, dlaczego sprzedający wino nie zgłaszają kradzieży policji? Okazuje się bowiem, że kaucja jest zwyczajowo wyższa od ceny zakupu kubka. Tym samym sprzedający uzyskuje przychód. Nie może więc dziwić, że nie zgłasza kradzieży. Co więcej, nawet jeśli ktoś nieświadomie “zwinie” naczynie i zostanie na tym przyłapany, nie musi od razu obawiać się kary. Prokurator z powodu małej szkodliwości czynu najprawdopodobniej umorzy postępowanie.
Oczywiście nie należy tego traktować jako zachęty to zabierania kubków bez pytania do domu. W myśl powiedzenia “kto pyta, nie błądzi” najlepiej zapytać właściciela stoiska bądź straganu, czy naczynie możemy zabrać ze sobą do domu.