Do 2003 roku wszyscy ubezpieczeni mogli skorzystać z recepty na okulary. Później reguły znacznie zaostrzono – dorośli otrzymali wsparcie finansowe tylko wtedy, gdy z pomocą okularów bądź szkieł kontaktowych widzieli w 30 procentach. Teraz, tuż po uchwaleniu nowej ustawy, zakres wsparcia znacznie zwiększył się, choć z pomocy i tak nie może skorzystać ok. 40 mln osób z wadą wzroku.
Zgodnie z nową regulacją dofinansowanie do okularów otrzymają osoby cierpiące na dalekowzroczność i krótkowzroczność powyżej sześciu dioptrii. W przypadku astygmatyków wystarczy przekroczenie granicy czterech dioptrii. Nowe okulary należą się wówczas, gdy wzrok zmieni się o pół dioptrii. Tym samym z pomocy będzie mogło skorzystać tylko 1,4 mln osób. Pozostałe 40 mln borykających się ze słabym wzrokiem, muszą ponosić pełne koszty. Co nie cieszy wszystkich zainteresowanych – za oprawki nadal trzeba płacić z własnej kieszeni.
Ustawa jest stosunkowo nowa, więc nie ustalono jeszcze wysokości dofinansowania. Focus.de donosi, że związek Państwowych Kas Chorych GKV-Spitzenverband ma czas na zmianę spisu środków pomocniczych do końca grudnia 2018 roku. Obecnie obowiązują dotychczasowe stawki. Dla przykładu, do szkieł od czterech do sześciu dioptrii ubezpieczalnia dopłaci od dziesięciu do 112 euro. Osoby z silną wadą wzroku muszą płacić nawet 350 euro za okulary, co w przypadku pogarszającego się stanu wzroku może doprowadzić do wydatków rzędu 1 000 euro rocznie. Trzeba również pamiętać, że znacznie więcej zapłacimy za soczewki progresywne i inne dodatki, takie jak powłoka antyrefleksyjna czy fotochromy.
Osoby, który nie kwalifikują się do dofinansowania, mają dwie możliwości na częściowy zwrot poniesionych kosztów. Albo wykupują polisę w prywatnej ubezpieczalni, albo odliczają koszty zakupu okularów od podatku. Jednak uwaga – akceptowane są tylko rachunki wystawione przez optyka, a nie paragon z supermarketu.
Źródło: Focus.de