W Niemczech większość radarów robi jedynie zdjęcia frontu pędzącego pojazdu. W kraju osoba kierująca samochodem czy motocyklem, który przekroczy prędkość, jest odpowiedzialna za swój czyn. Zdjęcie z fotoradaru, na którym widać twarz kierowcy jest więc dowodem. Tylko w bardzo rzadkich przypadkach fotoradar robi zdjęcia z tyłu. Najczęściej jednak kierujący pojazdem jest od razu zatrzymywany przez czekającą w pobliżu policję. Tylko w ten sposób mundurowi mogą ustalić, kto prowadzi samochód. Najnowsze fotoradary robią zdjęcia z przodu i tyłu samochodu, dzięki czemu łatwiej złapać pędzących motocyklistów. Na motorach tablice rejestracyjne znajdują się bowiem z tyłu pojazdu.
Jeśli na zdjęciu znajdzie się jedynie tył pojazdu, osoba, która otrzymała mandat, może go zakwestionować, twierdząc, że samochodem kierował się kto inny. Taka sytuacja tyczy się jednak jedynie Niemiec. W innych krajach, jak Austria czy Francja płaci w takim przypadku właściciel pojazdu. Policja potrzebuje bowiem jedynie numeru rejestracyjnego, by zażądać mandatu. Zdjęcia fotoradaru robione tyłom samochodów i motocykli mają jednak także swoje plusy. Przede wszystkim kierowcę nie rozkojarzy błysk maszyny. Nikt nie spowoduje więc wypadku ani gwałtownego hamowania. Łatwiej też jest złapać pędzących motocyklistów.