Kryzys przyciąga pracę na czarno. Z badania Friedricha Schneidera, profesora na Uniwersytecie Johanessa Keplera w Linzu, wynika, że w 2020 roku szara strefa gospodarki była warta aż 43,62 mln CHF. W porównaniu z 2019 rokiem oznacza to wzrost aż o 10%. Jeśli tegoroczny rok przyniesie poluzowanie obostrzeń w gospodarce, liczba ta ma jednak nieco spaść.
Więcej pracy na czarno w czasach kryzysu
Im lepiej funkcjonuje gospodarka, tym mniej osób chce pracować na czarno. Od 2003 roku liczba osób pracujących nielegalnie spadła w Szwajcarii z wyjątkiem lat 2009 i 2020 z 9,5% do 6%.
Gdy krajowi wiedzie się więc coraz lepiej, mieszkańcy nie chcą pracować na czarno. Bardzo często muszą bowiem wykonywać swoje obowiązki nocą lub w weekendy bez jakiejkolwiek ochrony ze strony prawa pracy. Jednak lockdown w kraju spowodował, że wiele osób znalazło się w tak trudnej sytuacji finansowej, że nie miało innego wyboru.
Zalety pracy na czarno
Szara strefa gospodarki zapewniła w trudnym okresie wpływy finansowe. Dodatkowo funkcjonowanie firm w ograniczonym trybie znacznie ułatwia pracodawcom nierozliczanie niektórych usług czy np. wydanie posiłków bez rachunku.
Mimo iż Schneider nie popiera pracy na czarno, widzi niektóre jej zalety. Jego zdaniem chroni ona osoby bez zatrudnienia przed całkowitym bankructwem. Innego zdania jest szwajcarskie Seco, które podkreśla, że praca na czarno oznacza znaczny spadek dochodu dla sektora publicznego i zagraża ochronie pracowników.
W restauracji i na budowie
Trudno stwierdzić, w których branżach praca na czarno występuje najczęściej. Często dotyczy jednak branży budowlanej i gastronomicznej. Sprawa ta dotyczy w dużej mierze także branży sprzątającej.
Źródło: blick