Do meczu z VfB, Bayern przystąpił bez kilku piłkarzy, którzy muszą się wykurować do rewanżowego spotkania Ligi Mistrzów z Realem w Madrycie. Każdy jednak wie, że rezerwy monachijczyków są mocne, stąd o jakimś wielkim osłabieniu Bayernu mowy nie było. Jednak od początku meczu Stuttgart dominował i raz po raz groźnie robiło się w polu karnym FCB. Na pierwszy efekt bramkowy trzeba jednak było czekać do 29 minuty, kiedy po zagraniu Undava, Stergiou wyprowadził dumę Szwabii na prowadzenie 1-0, ale 8 minut później był już remis 1-1 bo za faul na Gnabry arbiter podyktował rzut kary dla gości, który na wyrównującego gola zamienił Kane.
W tym momencie sądzono, że teraz Bawarczycy przejmą inicjatywę i przechylą szalę w swoją stronę. Tak się jednak nie stało, a wcześniejsze kontuzje i zejście z murawy Diera i Guerreiro tylko utrudniły grę monachijczykom. VfB z kolei wciąż było w natarciu i w 83 minucie po centrze Silasa, Jeong (były gracz Bayernu) strzałem głowa zdobył drugiego gola dla Stuttgartu. Goście próbowali odpowiedzieć wyrównującym trafieniem, dlatego w końcówce pojedynku rzucili się do szaleńczego natarcia. Jednak zamiast zdobyć swoją drugą bramkę, stracili 3-cią, którą w 90+3 minucie po akcji Guirassy strzelił Silas i pierwsza ligowa wygraną VfB z Bayernem od 9 spotkań stała się faktem. Bawarczycy natomiast po 3 ligowych zwycięstwach z rzędu musieli przełknąć gorycz przegranej.
Mistrz nie do pokonania?
Nie zwalnia lider tabeli i nowy mistrz Niemiec – Bayer 04 Leverkusen, który w 31 kolejce wygrał we Frankfurcie nad Menem z Eintrachtem 5-1. Stało się tak pomimo zmęczenia, bo 3 dni wcześniej w Lidze Europy „Aptekarze” toczyli ciężki wyjazdowy bój z AS Roma, wygrany przez niemiecki klub 2-0. Tym samym licząc 1.Bundesligę, Puchar Niemiec i Ligę Europy team z Leverkusen jest niepokonany od 48 pojedynków!!! We Frankfurcie Bayer 04 od pierwszych sekund spotkania przejął inicjatywę i w 12 minucie po trafieniu Xhaki (asysta Hlozek) prowadził 1-0, a kolejne minuty generowały kolejne okazje dla gości. Jednak gola zdobyli miejscowi, konkretnie Ekitike w 32 minucie uderzeniem głową po dośrodkowaniu Chaibi i wydawało się, że „Orły” mogą „Farmaceutom” sprawić kłopoty. Tak się jednak nie stało.
Leverkusen natychmiast podkręciło tempo i w 44 minucie po centrze Hlozka, Schick głową strzelił drugiego gola lidera tabeli, a w 58 minucie po faulu na Telli, Palacios z rzutu karnego podwyższył na 3-1 dla Bayeru 04. Pomimo 2-bramkowej przewagi faworyt nie zwolnił, nadal bombardował bramkę Eintrachtu. Efekt? W 79 minucie po akcji Hlozka, Frimpong umieścił piłkę w miejscowej siatce i było już 4-1, a dzieła zniszczenia gospodarzy w 89 minucie dokonał Boniface, który uderzeniem z rzutu karnego (za faul na Frimpongu) ustalił wynik spotkania na 5-1! Leverkusen wygrał zatem 3 z rzędu ligowy mecz z Frankfurtem, a Eintracht przegrał 3 z 4 ostatnich spotkań w Bundeslidze, wygrywając tylko 1 z 7 minionych meczów.
Atutu własnego boiska nie wykorzystał też 1.FC Heidenheim, który zremisował z walczącym o pozostanie w niemieckiej ekstraklasie 1.FSV Mainz 05 1-1. Mecz był wyrównany i stał na przeciętny poziomie. Pierwsi do siatki trafili goście, dokładnie w 37 minucie, kiedy po podaniu Caci na bramkę dla Moguncji przekuł Burkardt. W 49 minucie przyjezdni mieli okazje na podwyższenie prowadzenia, ale zmarnowali okazję, co zemściło się na nich w 65 minucie, kiedy po dośrodkowaniu Traore, Kleindienst strzałem głową wyrównał na 1-1. Od tego momentu oba zespoły zerwały się do ataku w celu zdobycia zwycięskiego gola, ale pomimo kilku wybornych okazji żadnej nie udało się przechylić szali w swoją stronę. Wynik ten nie miał dla Heidenheim poważniejszego znaczenia, ale dla Mainz tak. 1.FSV pozostał bowiem na 16-tym miejscu w tabeli, które na mecie sezonu oznacza walkę w barażach o pozostanie w 1.Bundeslidze z 3-cim zespołem w tabeli na mecie 2.Bundesligi. Oczywiście Moguncja ma jeszcze szanse poprawienia te lokaty, ale też teoretycznie może spaść na 17-te miejsce, a to oznacza bezpośredni spadek do drugiej ligi. Nadzieja w Mainz na uniknięcie spadku jest jednak duża, bo zespół ten nie przegrał meczu od 7 kolejek.
„Byki” zatrzymane w Sinsheim
Walczący o medal bieżącego sezonu, 4-ty w tabeli RB Leipzig nieoczekiwanie stracił dwa punkty w Sinsheim gdzie tylko zremisował z miejscowym TSG 1899 Hoffenheim 1-1. Gospodarze przez całe spotkanie byli stroną dyktującą warunki, częściej będącą w posiadaniu piłki (56% gry) i oddającą więcej strzałów na bramkę (20-8). Mimo to na przerwę goście schodzili prowadząc 1-0, bo w 38 minucie po dośrodkowaniu Rauma, Sesko strzałem głową umieścił piłkę w siatce „Hoffe”.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Nadal aktywniejszym zespołem byli miejscowi, ale defensywa gości długo spisywała się bez zarzutu. Kiedy jednak w 72 minucie rozgrywający Leipzig – Xavi ujrzał czerwoną kartkę, musiał opuścić plac gry i „Byki”: musiały radzić sobie w dziesięciu. Od tego momentu przewaga Hoffenheim wzrosła i w 90 minucie została „podpisana” wyrównującym golem, którego po centrze Bueltera uderzeniem głową zdobył Kramaric. W ten sposób TSG 1899 przerwał ekipie z Saksonii serię 4 zwycięstw z rzędu. Należy jednak podkreśli, że Leipzig mimo podziału oczek w Sinsheim do 9 przedłużył serię bez ligowej porażki. Hoffenheim natomiast od 5 pojedynków (w tym4 porażki) czeka na pokonanie w 1.Bundeslidze RBL.
Punktowe straty 4-go w stawce RB Leipzig wykorzystała 5-ta – Borussia Dortmund, która grając rezerwowym składem rozbiła u siebie FC Augsburg 5-1. „Żółto-czarni” od pierwszych sekund spotkania ruszyli na rywala i już w 4 minucie wygrywali 1-0, a celnym uderzeniem popisał się Moukoko. W 20 minucie było już 2-0, tym razem dośrodkowywał Bynoe-Gittens, a piłkę w siatce gości strzałem głową umieścił Malen. Zachęceni łatwo zdobytymi golami dortmundczycy nadal atakowali i w 30 minucie prowadzili już 3-0, bo zagranie Reusa na gola zamienił Moukoko. Trafienie to sprawiło, że gospodarze zbytnio rozprężyli się, zdekoncentrowali i w 32 minucie stracili bramkę, którą dla augbsurgczyków zdobył Vargas (asysta Maier). Odpowiedź BVB była jednak błyskawiczna, bo już 120 sekund później po akcji debiutującego w 1.Bundeslidze 18-letniego Waetjen i trafieniu Reusa, Borussia wygrywała 4-1. Od tego momentu podopieczni Edina Terzica zwolnili, ale nadal przeważali, co w 63 minucie udowodnili zdobywając 5-go gola, którego po podaniu Reusa w swoim CV zapisał F. Nmecha i ustalił wynik spotkania. Dortmund do 7 zatem przedłużył ligową serię bez porażki z Augsburgiem, wygrywając w tym czasie 5-krotnie. FCA natomiast poniosło 3 ligową porażkę z rzędu i traci szanse na grę w europejskich pucharach.
Oddech ulgi „Wilków”
Bardzo ważny komplet punktów wywalczył VfL Wolfsburg, który dzięki temu przestał być brany pod uwagę jako zespół, który może spaść do 2.Bundesligi . Popularne „Wilki” w 32 kolejce przed własna publicznością wygrały ze zdegradowanym już outsiderem tabeli – SV Darmstadt 98 3-0. Miejscowi od początku meczu narzuciły swój styl gry, co w 8 minucie zaowocowało zdobyciem pierwszej bramki autorstwa Wimmera. 180 sekund później było już 2-0, bo podanie Majera na bramkę przekuł Wind. Od tego momentu Wolfsburg koncentrował się na destrukcji i pilnował korzystnego wyniku. Jednocześnie czekał na możliwość skontrowania gości i sztuka ta udała się miejscowym w 90+3 minucie. Wtedy po zagraniu Kaminskiego, Cerny ustalił wynik potyczki na 3-0 dla ekipy z miasta volkswagena, która wygrała 3 z rzędu mecz o ligowe punkty. Było to równocześnie 3 z rzędu zwycięstwo „Wilków” z Darmstadt w meczu o punkty niemieckiej ekstraklasy.
Po punkcie zdobyły w tej serii Werder i Borussia Moenchengladbach, które zremisowały w Bremen 2-2. Pierwszy kwadrans potyczki należał do przyjezdnych którzy w 8 minucie objęli prowadzenie, bo podanie Reitza na bramkę przekuł Hack. Gospodarze nie zamierzali jednak pogodzić się z porażką i z każdą kolejną minutą stawali się coraz groźniejsi. Na tyle groźni, że tuż przed przerwą (45 minuta) akcję Bittencourta na gol zamienił Woltemade. Po zmianie stron trwała przysłowiowa wymiana ciosów. Efekt? W 65 minucie po dośrodkowaniu Duckscha, Woltemade strzałem głową wyprowadził bremeńczyków na prowadzenie 2-1, ale w 90+1 minucie Neuhaus uderzeniem z rzutu karnego (za zagranie ręką) wyrównał na 2-2 i ustalił wynik potyczki. Bremen jest zatem niepokonany od 3 kolejek, a „Źrebaki” od 4 spotkań czekają na zainkasowanie kompletu punktów, od 4 meczów nie potrafią też w 1.Bundeslidze ograć Werderu (3 remisy po 2-2 i przegrana).
Kanonada w Berlinie
Niecodzienne dramaturgii dostarczył mecz w Berlinie, gdzie 1.FC Union podejmował VfL Bochum. Przed rozpoczęciem tego spotkania oba teamy miały po 30 punktów i należały (i należą) do grona zagrożonych spadkiem. Po pierwszych 37 minutach wydawało się, że w tym pojedynku jest po emocjach, a bardzo ważny komplet oczek wywalczy VfL. Goście znakomicie rozpoczęli zawody i w 16 minucie objęli prowadzenie za sprawą trafienia Wittka (asysta Broschinski). W 31 minucie było już 2-0 dla VfL i ponownie na listę strzelców wpisał się Wittek, któremu tym razem zagrywał Osterhage, a 6 minut później po podaniu Passlacka, K. Schlotterbeck podwyższył na 3-0! W tym momencie sądzono, że ta konfrontacja została rozstrzygnięta. Berlińczycy jednak byli innego zdania. Ruszyli do szaleńczego natarcia i w 59 minucie po akcji Gosensa, Vertessen zdobył gola dla „Żelaznych”, a 180 sekund później Bedia (asysta Schaefera) umieścił futbolówkę w siatce gości, którzy wygrywali już tylko 3-2 a gospodarze nadal nacierali jednak w 70 minucie dali się skontrować, bo centrę Passlack, na gola strzałem głową zamienił Hofmann, co oznaczało, że przyjezdni prowadzą 4-2. Stołeczny zespół nie załamał się tym faktem, nadal walczył o uniknięcie porażki i kiedy w 74 minucie Hollerbach po podaniu Aaronsona zdobył dla 1.FC Union 3-go gola, miejscowi kibice uwierzyli, że ich pupile są w stanie, co najmniej zremisować. Okazało się jednak, że nie. Wynik pojedynku nie uległ już zmianie i komplet oczek pojechał do Bochum, które wygrało 2 ligowy mecz z rzędu i zwiększyło swoje szanse na pozostanie w 1.Bundeslidze. 1. FC Union natomiast nie odniósł zwycięstwa od 6 kolejek, przegrywając w tym czasie 4-krotnie i jego sytuacja w tabeli jest bardzo poważna.
Nie udało się ekipie 1.FC Koeln pokonać u siebie SC Freiburg. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem, a to oznacza, że kolończycy mogą pomału przygotowywać się do gry w niemieckiej drugiej lidze. Gospodarze choć dużo niżej notowani w tabeli przez całe spotkanie przeważali, stwarzali okazje bramkowe, częściej byli w posiadaniu piłki (56% gry) i oddali więcej strzałów na bramkę (19-4). Jednak brak jakości w ofensywie sprawił, że ani razu miejscowym nie udało się umieścić futbolówki w siatce teamu z Badenii. W efekcie kolończycy do 4 przedłużyli serię bez ligowej wygranej z SCF a do tego od 4 kolejek nie zaznali smaku wygranej. Freiburg z kolei z 5 ostatnich potyczek o punkty 1.Bundesligi wygrał tylko raz. Pokazuje to, że team Christiana Streicha, który przez 2/3 sezonu walczył o miejsce w pierwszej szóstce tabeli opadł z sił i chce już tylko dograć bieżący sezon.
Dokumentacja kolejki:
Hoffenheim – Leipzig 1-1 (0-1)
Dortmund – Augsburg 5-1 (4-1)
Wolfsburg – Darmstadt 3-0 (2-0)
Bremen – M’gladbach 2-2 (1-1)
Stuttgart – Muenchen 3-1 (1-1)
Koeln – Freiburg 0-0
Berlin – Bochum 3-4 (0-3)
Frankfurt – Leverkusen 1-5 (1-2)
Heidenheim – Mainz 1-1 (0-1)