Kryzys wywołany pandemią koronawirusa ma wpływ także na szwajcarskie przedsiębiorstwa piwowarskie. Ponieważ restauracje, bary i hale koncertowe były przez dłuższy czas zamknięte, w pierwszej połowie bieżącego roku sprzedano znacznie mniej piwa niż dotychczas. Obroty browarów spadły w tym okresie o około 40%. Najgorszym okresem był kwiecień, gdy sprzedaż zmniejszyła się nawet o 80%.
Jednak mimo tak trudnego okresu, całkowita sprzedaż w pierwszej połowie roku spadła w branży jedynie o 4%. Mimo mniejszej ilości sprzedanych piw w lokalach, wzrosła ilość piw butelkowych zakupionych w sklepach. Między styczniem a czerwcem wzrost ten wyniósł aż 12%. Lockdown spowodował, że mieszkańcy kraju nie kupowali alkoholu w lokalach gastronomicznych, lecz chętnie spożywali napój chmielowy we własnych domach.
Dotychczas firma Schützengarten sprzedawała około 50% swoich piw w handlu detalicznym i 50% w lokalach gastronomicznych i na eventach. W tym roku sprzedaż na wydarzeniach była z oczywistych powodów znikoma. Nawet mimo wzrostu zakupionych przez klientów piw butelkowych, strat nie udało się wyrównać.
W podobnej sytuacji znajduje się wiele innych browarów w kraju. Lockdown rozpoczął się bowiem w czasie, gdy organizowana była największa ilość wydarzeń. Nawet jeśli do końca roku w kraju organizowano by liczne eventy, którym towarzyszyłaby dobra pogoda i masa gości, strat nie dałoby się wyrównać.
Zwiększony popyt na piwo w handlu detalicznym nie dotyczył tylko piw krajowych, lecz przede wszystkim zagranicznych. Większość regionalnych trunków jest sprzedawanych w lokalach gastronomicznych, w sklepach z kolei można znaleźć więcej zagranicznych piw. Aktualna sytuacja jest więc szczególnie krytyczna dla lokalnych, szwajcarskich browarów. Ta dotyczy przykładowo browaru Turbinenbräu z Zurychu, którego wyrobów w sklepie kupić się nie da. Sprzedaż odbywa się bowiem jedynie w barach, restauracjach czy na eventach. Firma straciła więc na kryzysie aż 96% ówczesnego dochodu.
Źródło: blick.ch