Państwowe kasy chorych zaczęły się łączyć już w 2015 roku. Wygląda jednak na to, że tendencja ta przybierze na sile. Powodem są stale rosnące wydatki.
Mogłoby się wydawać, że zmiany demograficzne są głównym winowajcą problemu. Eksperci zwracają jednak uwagę na jeszcze dwa inne aspekty. Pierwszym z nich jest postęp w medycynie, który stale napędza wydatki – szczególnie w miastach przeprowadza się więcej operacji i innych zabiegów. Z obliczeń biegłych wynika, że osiem procent społeczeństwa jest co poniedziałek u lekarza.
Koszty wynikają także z wciąż rosnących honorariów lekarskich oraz wydatków na kształcenie specjalistyczne. Zmiany demograficzne pojawiają się dopiero na trzecim miejscu.
Wszystko to sprawia, że kasy chorych – w szczególności te mniejsze – zaczynają łączyć się z większymi. Z początkiem roku dojdzie do fuzji BKK Braun-Gillette z pronova BKK. W ten sposób z niemieckiego rynku pracy zniknie najdroższa ubezpieczalnia w kraju, w której składka dodatkowa wynosiła 1,9 procent. Taka sama składka w obecnej pronova BKK, składającej się z zakładowych kas chorych takich koncernów jak Bayer, BASF, Ford, Continental lub Hapag-Lloyd, wynosi 1,2 procent.
Swoje siły połączą również kasy chorych BKK VBU oraz Vereinigte BKK, tworząc nową BKK VBU, oraz energie-BKK z E.on BKK, co da nową energie-BKK. Następnym połączeniem będzie BARMER GEK z niemieckim BKK, z czego powstanie BAMER. Jest to o tyle ciekawa fuzja, że jeszcze niedawno Barmer GEK walczyła z Techniker Krankenkasse o pozycję największej kasy chorych Niemiec. Techniker posiada obecnie 7,3 mln członków, a Barmer 6,7 mln. Po fuzji Barmer wysunie się na prowadzenie licząc 7,6 mln ubezpieczycieli.
Nadchodzący rok zapowiada się co najmniej interesująco. Eksperci przewidują, że składka dodatkowa pozostanie na poziomie średnio 1,1 procent, a nie wzrośnie, jak początkowo się obawiano. Pozostaje pytanie czy sytuacja zmieni się po wyborach do Bundestagu.
Źródło: Focus