Polak zadźgał swojego znajomego
Rodzice Petera S. dokonali w halloweenowy wieczór w październiku 2023 roku, około godziny 18:30 makabrycznego odkrycia. Znaleźli swojego 36-letniego syna zalanego krwią w jego mieszkaniu na małym osiedlu w Itter w Tyrolu. Ciało miało niezliczone rany kłute. Podejrzany o popełnienie strasznej zbrodni Polak (31 lat) w poniedziałek odpowiadał przed Sądem Okręgowym w Innsbrucku.
Ława przysięgłych uznała dowody na to, że Polak zabił 36-letniego znajomego z Tyrolu nożem w jego mieszkaniu w Itter (powiat Kitzbühel) za wystarczające. Zgodnie z aktem oskarżenia sąd nakazał również umieszczenie 31-latka w ośrodku terapii sądowej.
Wyrok nie jest na razie prawomocny, jednak werdykt ośmiu przysięgłych był jednogłośny. Na początku procesu Polak przyznał się do winy i powiedział: „Zrobiłem to”. Jednak dodał: „Nie jestem mordercą. Nie zrobiłem tego celowo”.
„Razem spożywali narkotyki i alkohol”
Ofiara Peter S., z którą „mieszkał przez kilka dni”, „sprowokowała” go, stwierdził oskarżony. „Pokazał mi drastyczne filmy z czasów II wojny światowej, na których widać, co Niemcy zrobili Polakom” – wyjaśnił 31-latek. Wcześniej „spożywali razem narkotyki i alkohol”, a jego późniejsza ofiara „groziła mu bronią” podczas ich wspólnej libacji. Później jednak, jak twierdzi zabójca „pogodzili się”. Po tym jednak Polak zobaczył „kamień i kilka noży” leżących w łóżku. „Mój znajomy chciał fizycznej bliskości”, powiedział mężczyzna podczas przesłuchania.
Następnie jego pamięć po prostu się urywa: „Obudziłem się z guzem na głowie”. „Dopiero rano zdałem sobie sprawę, że on nie żyje”. Polak przypisał uderzenie „kamieniowi”, a brak pamięci narkotykom i ogromnemu spożyciu alkoholu. „Między innymi sam wypiłem butelkę wódki” – powiedział sędziemu.
Luki w pamięci zakwestionowane
Prokurator już wcześniej poddał w wątpliwość te ogromne luki w pamięci. „Jednak przebieg przestępstwa i rzeczywisty motyw są niejasne” – powiedział. „Napaść na tle seksualnym”, którą mężczyzna zasugerował wcześniej jako możliwy motyw, nie została udowodniona.
Obrońca mężczyzny odniósł się natomiast do „stanu psychicznego” obu mężczyzn. „Spotkało się tu dwóch chorych psychicznie ludzi”. Pytanie brzmi, czy jego klient jest „zdrowy na umyśle, czy nie”, ponieważ połączenie „narkotyków i alkoholu” może również prowadzić do niepoczytalności. Podkreślił również, że oskarżony był w złym stanie psychicznym w dniu popełnienia przestępstwa.
Opinia biegłego potwierdziła poczytalność
Opinia biegłego ostatecznie potwierdziła poczytalność mężczyzny w momencie popełnienia przestępstwa. „Nie ma oznak choroby psychicznej, takiej jak schizofrenia” – stwierdził biegły. Oskarżony był w stanie „rozpoznać swojego odpowiednika”, a zatem „nie działał w stanie urojeniowym”. W każdym razie „poważne upośledzenie spowodowane narkotykami i alkoholem” nie doprowadziło go do działania w stanie całkowitej niepoczytalności.
Po około dwóch godzinach postępowania, proces, który pierwotnie miał trwać do wieczora, w końcu dotarł do mów końcowych. Obrońca podał w wątpliwość wnioski biegłego. „Niektóre stwierdzenia eksperta były nienaukowe” – wyjaśnił. Na przykład, biegły nie wziął pod uwagę „interakcji narkotyków, alkoholu i stanu psychicznego”, co mogło prowadzić do stanu całkowitej niepoczytalności. Z drugiej strony, oskarżyciel publiczny był zupełnie innego zdania. „Luki w pamięci mężczyzny są nieprawdopodobne i jest on winny zarzucanego mu czynu”.
Milczenie na temat zarzutów
Do czasu procesu Polak w dużej mierze milczał na temat zarzutów. Stwierdził jedynie, że nic nie pamięta, ponieważ był mocno nietrzeźwy. Jednak według prokuratury był on zdrowy na umyśle w momencie popełnienia przestępstwa.
Prasa spekuluje, że ofiara i domniemany sprawca już wcześniej często się kłócili. 31-latek został aresztowany trzy dni po przestępstwie.
Źródło: oe24